Eucharystia

Parafia Rzymskokatolicka pw Świętego Dominika
ul. Głowackiego 11 48-300 Nysa konto ING 11 1050 1490 1000 0022 5235 4226

77 40-93-155
nysadominik@opw.pl

ks. Jan Miazek
Jak uczestniczyć w modlitwie eucharystycznej?*
Pytamy zatem, jak uczestniczyć w modlitwie eucharystycznej, a wiedząc, że nie ma jednej prostej odpowiedzi, chcemy podać pewne wyjaśnienia i wskazania, które mogą stać się pomocą w tej nieustannej pracy duchowej.

  Dwa światy
 
Na tle liturgii słowa, zmieniającej się w każdej Mszy, i bogatej w treści homilii liturgia eucharystyczna dla wielu wydaje się obrzędem prawie niezmiennym, ciągle powtarzanym, wręcz monotonnym. Wrażenie to potęguje fakt, że pomimo wielu modlitw eucharystycznych zawartych w mszale i zalecenia, że należy korzystać ze wszystkich, kapłani posługują się najczęściej tymi samymi, to znaczy drugą i trzecią. W tej sytuacji słyszymy nawet, że liturgia niedzielna jest nudna i dlatego wielu w niej nie uczestniczy. Jeśli to mówią ludzie młodzi lub luźno związani z życiem Kościoła, jest to jakoś zrozumiałe. Lecz jeśli takie słowa dochodzą ze strony uważających się za głębiej wierzących, rzecz wymaga rozważenia.
 Wypowiedzi takie muszą płynąć z niezrozumienia, czym są obrzędy religijne w swej istocie, oraz z przenoszenia świeckich wzorców kulturowych na liturgię Kościoła. Oto człowiek żyjący w dzisiejszym pełnym zmienności świecie, przyzwyczajony do coraz nowszych widowisk, przyciągany zaskakującymi nowościami, oszołomiony wspaniałymi efektami technicznymi, poddawany wymyślnemu działaniu światła i dźwięku przychodzi na zwykłą niedzielną liturgię do kościoła. Przeskok rzeczywiście jest wielki, tym bardziej że ma jeszcze w oczach barwne i żywe programy telewizyjne sobotniego wieczoru. Przeciętny człowiek chyba sobie nawet nie zdaje sprawy z tego, że istnieją dwa światy różniące się od siebie. Dzisiejszy świat, posługując się potężnymi mediami, proponuje życie łatwe, pełne rozrywki, nastawienie na dziś, pozbawione jakiejkolwiek głębi. Zabawiany człowiek zapomina, że ma nieśmiertelną duszę, nie umie wejrzeć w swoje wnętrze, żyje tylko tym, co jest na zewnątrz. Świat wiary ukazuje człowiekowi całą rzeczywistość jego życia, daje odpowiedź na pytanie, kim jest, mówi mu o duchowym i cielesnym wymiarze ludzkiej egzystencji, o życiu doczesnym i wiecznym, ku któremu zmierza, zawsze wskazuje na Boga i ku Bogu prowadzi. Wzywa człowieka do życia głębią ducha, ale również dostrzega i stara się kształtować doczesność. Co tydzień Kościół przyzywa człowieka wiary na liturgię Mszy Świętej, aby przeżywał na nowo tajemnicę spotkania z Chrystusem i z braćmi w wierze, aby odnajdywał swą głębię i głębiej przeżywał codzienność rozpoczynanego tygodnia, aby doznawał umocnienia duchowego. W liturgii uczestniczą ci, którzy znają swój duchowy wymiar, są zwróceni ku Bogu i ku Niemu idą. Przestają chodzić do kościoła ci, którzy widzą już tylko doczesność, niczego poza nią nie dostrzegają. Liturgia staje się im obca, bo mówi o obcym dla nich świecie. Nie przyciągnie ich upiększana powierzchownie liturgia, gdyż brak im wiary otwierającej oczy na Boży świat. Łatwiej jest jednak mówić o nudnej liturgii, niż przyznać się przed samym sobą do problemu z wiarą. Zresztą czyż jednak problem wiary nie rozpoczął się od zaniedbywania niedzielnej liturgii? Na to pytanie każdy sam musi sobie odpowiedzieć. Wracając do tych, którzy systematycznie uczestniczą w liturgii: dobrze jest pamiętać, z jakiego świata przychodzimy, przekraczając próg świątyni, i mieć świadomość, że wchodzimy w inny wymiar.
 Ciągle powtarzany obrzęd
 Modlitwa eucharystyczna stanowi istotę obrzędu Eucharystii, tej wielkiej tajemnicy naszej wiary. Mówiąc o obrzędzie Eucharystii, trzeba uświadomić sobie, czym są wszelkie religijne obrzędy, bo przecież nie ma religii bez obrzędów. W religijnych obrzędach odkrywamy najpierw związek z odwiecznym kosmicznym porządkiem świata, działaniem bogów wobec świata i człowieka. Widzimy człowieka, który wypełnia te obrzędy, aby wejść w odwieczny ład wszystkiego i we wspólnotę, która w tych obrzędach uczestniczy. Przez udział w obrzędach człowiek odnajduje siebie wobec tego i innego świata oraz wobec wspólnoty, nawiązuje związek z rzeczywistością transcendentną, wchodzi w świat sacrum. Obrzędy przekazywane są przez pokolenia, stają się niezmienne, są ciągle na nowo powtarzane.
  W świetle powyższych myśli spójrzmy na święty dla nas obrzęd Eucharystii. Pan Jezus posłużył się obrzędem, aby nam przekazać tę wielką tajemnicę, aby nam zostawić na wieki pamiątkę swej krzyżowej ofiary. Wszyscy pamiętamy, co uczynił podczas Ostatniej Wieczerzy: wziął chleb w swoje ręce, podobnie kielich i wypowiedział znane nam słowa. Powiedział po tym: „to czyńcie na moją pamiątkę”. W Wieczerniku Chrystus osobiście uczynił to, co jest sercem każdej Mszy Świętej. W czasie każdej naszej Mszy słowa i czynności kapłana są echem tego, co miało miejsce w Wielki Czwartek. Z biegiem czasu do obrzędu Eucharystii dodano elementy drugorzędne, ale to, co nam przekazał Chrystus, zawsze stoi w centrum, jest przekazywane i strzeżone przez Kościół; właśnie zostało zawarte w modlitwie eucharystycznej, która w naszej liturgii rzymskiej była jedna aż do soborowej reformy. Powtarzany przez wieki obrzęd Eucharystii wspomina i uobecnia najważniejsze wydarzenie całej historii zbawienia, jakim jest zbawcza śmierć Chrystusa na krzyżu. W ten sposób wszystkie pokolenia ludzkie Kościół prowadzi do Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał. Ten święty obrzęd został nam dany przez Chrystusa, jest sprawowany i przekazywany przez Kościół, jest wielkim wspólnym dobrem Kościoła. Celebrując Eucharystię, kapłan i zebrana wokół niego wspólnota powinni pamiętać, że tu i teraz nie modlą się tylko sami, ale wraz z nimi modli się cały Kościół. Przypomina zawsze o tym odmawiana modlitwa, ułożona i zatwierdzona przez Kościół. Modlitwa eucharystyczna, stojąca w centrum liturgii mszalnej, gromadzi duchowo wszystkich wierzących wokół Chrystusa wydającego siebie na ofiarę za nas. Dzieje się tak dlatego, że uczestniczymy w obrzędzie ustanowionym przez samego Chrystusa; wchodzimy w tajemnicę, która nas przerasta, wymaga od nas pokornego przyjęcia. Współczesny człowiek, naznaczony wybujałym indywidualizmem, może z tym mieć trudności. Chce stać w centrum wszystkiego, wszystko układać według swojej woli i upodobania, wybierać z życia to, co mu odpowiada. Liturgia wymaga wychodzenia z własnego subiektywizmu, otwarcia oczu na Bożą rzeczywistość, przyjmowania daru pochodzącego od Boga. Wymaga pewnej pokory ducha, uznania swej ograniczoności, niewystarczalności, otwarcia na Bożą mądrość i łaskę. Człowiek wiary takiej postawy powinien się nieustannie i cierpliwie uczyć, a tym samym uczyć się udziału w modlitwie eucharystycznej.
  Obrzędy liturgiczne zawsze sprawowane są we wspólnocie Kościoła. Wierzący w Chrystusa schodzą się w Jego imię, aby sakramentalnie przeżywać Jego obecność. Uczestnicząc w liturgii, wchodzimy we wspólnotę Kościoła. Wiara w Chrystusa rodzi bohaterstwo, otwiera na drugiego człowieka, wspólnota modlitwy pozwala odkrywać przynależność do wielkiej duchowej rodziny. Wszystko to odnosi się w sposób szczególny do Eucharystii. Kościół żyje dzięki Eucharystii, Eucharystia nieustannie buduje Kościół. Dokładnie podczas modlitwy eucharystycznej najmocniej przeżywamy tę tajemnicę. Wtedy właśnie Chrystus na nowo wydaje siebie za nas, a my, chcąc odpowiedzieć na Jego miłość, staramy się Jemu oddać siebie. Eucharystia tworzy tę wyjątkową jedność Chrystusa ze swoimi wyznawcami, jedność przekraczającą granice widzialnego świata. Kto opuszcza niedzielne zgromadzenie eucharystyczne, w jakiś sposób odłącza się od wspólnoty wierzących. I chociaż nadal należy do Kościoła, to jednak tej jedności z braćmi w wierze już konkretnie nie przeżywa. Wchodzi na drogę własnej wiary, zaczyna dopasowywać ją do własnych wyobrażeń, odrzuca wszystko, co mu nie odpowiada. Z biegiem czasu zwykle dochodzi do mglistej religijności lub niewiary.
  Wskazania praktyczne
  Wszyscy uczestniczący w Eucharystii powinni wsłuchiwać się w modlitwę eucharystyczną w pełnym czci skupieniu. Przypominam te słowa z Ogólnego wprowadzenia do mszału rzymskiego, chcemy bowiem teraz szukać odpowiedzi na pytanie: jak to czynić, co robić, aby dobrze przeżyć ten wyjątkowy czas?
  Mamy wsłuchiwać się w modlitwę eucharystyczną, co oznacza coś więcej niż tylko proste słuchanie jej słów, wskazuje na pewien wysiłek i trud. Samo słuchanie dla wielu może być problemem, dzisiaj jesteśmy bowiem już przyzwyczajeni do oglądania obrazów, przecież w telewizji obrazy towarzyszą słowom, ilustrują je i ożywiają. Ludzie mają trudności w słuchaniu dłuższych wywodów czy informacji, jakby czekają na obraz. Wielu chce widzieć tekst, aby go lepiej zrozumieć i odkryć jego prawdziwy sens. W liturgii mamy do czynienia z potrzebą autentycznego słuchania, co może być problemem. Do tego może jeszcze dochodzić inna trudność: sposób wypowiadania modlitwy przez celebransa nie zawsze jest odpowiedni i nie zawsze dobra jest akustyka w kościele. Mówimy o tym, bo przecież wierni sygnalizują takie uwagi. Celebrans powinien sobie zdawać sprawę z tego, jak wiele zależy od jego sposobu mówienia. Ale z drugiej strony wierni powinni też mieć pewne zrozumienie dla celebrujących kapłanów. Wsłuchiwanie się oznacza zatem najpierw usłyszenie tekstu.
  Wsłuchujemy się w modlitwę eucharystyczną, pragniemy bowiem podążać za jej teologiczną myślą, prowadzącą nas do celebrowanego misterium. Jest to myśl bogata w treści, w której – jak już wiemy – znajduje się uwielbienie Boga, wołanie o Ducha, wspomnienie Wieczernika i krzyża, prośba o przyjęcie ofiary, modlitwa za Kościół, za żywych i zmarłych, wspomnienie jedności ze Świętymi w niebie. Naprawdę, trzeba się wsłuchiwać w słowa, aby przeżywać ich odmienny charakter i zmieniający się sens. Trud ten się opłaca, bo w modlitwie odkrywamy wiele zmieniających się myśli; modlitwa eucharystyczna szybko traci monotonię i okazuje się modlitwą żywą. Modlitwa, podczas której sprawujemy i przeżywamy wielką tajemnicę wiary, chcąc ją opisać i wyrazić, musi sięgać do wyrażeń i słów dotyczących największych, najważniejszych prawd naszej wiary. Musi przywoływać wielkie tematy dotyczące Boga, świata, człowieka, Kościoła i życia wiecznego, bo z nimi związana jest tajemnica Eucharystii - ofiara zbawienia. Wielka myśl teologiczna, zawarta w Piśmie Świętym i wiekowej refleksji Kościoła, wyrażona jest w słowach, terminach, które dla niejednego mogą być trudne, nawet niezrozumiałe. Kościół posiada jedną liturgię, wspólną dla wszystkich wierzących, wykształconych i prostych, głęboko wierzących i ledwo z wiarą związanych, dla młodzieży i dorosłych oraz starszych. Liturgia jest źródłem dla wszystkich, z którego każdy czerpie na miarę swych możliwości. Wsłuchiwanie się w słowa modlitwy eucharystycznej przybliża nam wielkie duchowe skarby i zarazem woła o ich lepsze poznanie. Zachęca do starania się o głębsze rozumienie wyznawanej wiary. Myślimy o tym zetknięciu się w modlitwie eucharystycznej z wielką teologią Kościoła, ale to nie oznacza, że tej modlitwy nie przeżyjemy dobrze bez specjalnego przygotowania. Wystarcza nasze zwykłe rozumienie wiary, bo ono obejmuje podstawowe prawdy otwierające nas na Eucharystię. Każdy – jak tylko może umysłem i sercem – duchem ma pozostawać przy słowach modlitwy eucharystycznej. Ma czynić wszystko, co może, a resztę dopełni łaska Boga.
   Wsłuchiwanie się w modlitwę eucharystyczną powinno nas doprowadzić do duchowego odkrycia: oto ja, teraz i tutaj, uczestniczę w wielkiej, odwiecznej tajemnicy zbawienia człowieka i świata. Słucham słów, których słuchały całe pokolenia ludzi, i uczestniczę w obrzędzie celebrowanym przez wieki. Stoję przed Bogiem w łączności z całym Kościołem, rozsianym po całej ziemi i zbawionym w niebie. Moje osobiste życie ma zatem drugi – duchowy wymiar. Żyjąc na ziemi, należę już do drugiego – iecznego świata, do którego przechodzi każdy człowiek po ziemskim życiu. W Chrystusie już żyję nowym życiem, a później wejdę w jego pełnię. Świadomość tego drugiego, duchowego wymiaru życia człowieka przemienia wszystko. Przemienia także nasze życie codzienne wraz ze wszystkimi jego sprawami i trudnościami.
  W naszych kościołach widzimy ludzi, zwłaszcza w dzień powszedni, którzy podczas Mszy trzymają teksty mszalne dnia i je pilnie śledzą. Chcą w ten sposób lepiej poznać i zapamiętać wszystko, co wypowiada kapłan. Jest to dobra postawa, bo pomaga im lepiej, pełniej uczestniczyć we Mszy. Ale zarazem to trochę niewłaściwe, bo ich oczy zwrócone są na tekst, a nie na stół słowa i stół Eucharystii. Spotykamy się czasem z praktyką rozkładania tekstów Mszy niedzielnej dla wszystkich wiernych. We Włoszech ławki kościoła zapełnione są takimi tekstami; praktykę tę starano się również przenieść i do nas. W takiej sytuacji lektor czytający słowo Boże będzie miał przed sobą pochylone nad kartkami głowy wiernych, podobnie celebrans odmawiający modlitwę eucharystyczną. Czujemy, że jest w tym coś niewłaściwego, co może powodować brak słuchania słowa, brak wsłuchiwania się w modlitwę eucharystyczną; każdy wydaje się być zajęty sobą. Chyba dlatego nie przyjęło się to rozkładanie tekstów w naszych kościołach.
  Tym najpobożniejszym zaleca się bardzo uprzednie zaznajomienie się z tekstami liturgicznymi. Odnosi się to zarówno do czytań mszalnych, jak i do modlitw. Spokojna lektura modlitw eucharystycznych w domu, wsparta jakimś dobrym komentarzem – to najlepsze przygotowanie do udziału w celebrze w kościele. Warto jeszcze pójść o krok dalej. Nad tekstami modlitw eucharystycznych dobrze jest medytować. Ich krótki i zwarty tekst jest bogaty w myśl teologiczną, której nie wychwyci nawet lektura. Medytacja nad tekstem otwiera nowe perspektywy i dostrzega powiązania z całą historią zbawienia. Dobrze jest też w swej codziennej osobistej modlitwie powracać do znanych zwrotów i wyrażeń z poszczególnych modlitw eucharystycznych, bo wtedy głębiej zapadają w naszą świadomość i dosięgają naszego ducha.
  Podczas modlitwy eucharystycznej stoimy, klękając jedynie na przeistoczenie. Gdzie istnieje taki zwyczaj, wierni mogą klęczeć od śpiewu Święty do doksologii Przez Chrystusa, z Chrystusem... Nasi biskupi dopuszczają taką praktykę, dlatego nadal istnieje w niektórych parafiach. W Mszach codziennych możemy przeżywać modlitwę eucharystyczną, klęcząc, co dla wielu jest pomocą w skupieniu.
 Świadomość składania ofiary
 Eucharystia jest świętą ofiarą, ofiarą Chrystusa i zgromadzonego Kościoła. Kapłan sprawuje Eucharystyczną Ofiarę, a wszyscy, którzy w niej uczestniczą, na mocy kapłaństwa powszechnego wiernych składają wraz z nim swoje duchowe ofiary, które wyraża chleb i wino od momentu złożenia ich na ołtarzu. Chleb i wino stają się symbolem wszystkiego, co przynosimy od siebie w darze Bogu i co ofiarujemy w duchu. Papież Jan Paweł II w liście o kulcie Eucharystii z 1980 roku napisał, że świadomość składania ofiary powinna utrzymywać się podczas całej Mszy. Co więcej, powinna osiągnąć pełnię w momencie konsekracji (podniesienia) i anamnezy, czyli wspomnienia śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Domagają się tego słowa wypowiadane przez kapłana. Wtedy mamy łączyć ofiarę nas samych z ofiarą Chrystusa. W Trzeciej modlitwie eucharystycznej prosimy: „wejrzyj na ofiarę Twojego Kościoła [...]. Niech On (Duch Święty) nas uczyni wiecznym darem dla Ciebie [...]”. Przypomnijmy, że w czasie przeistoczenia ofiara kapłana i duchowe ofiary ludu, wyrażone ofiarowaniem chleba i wina, zostają konsekrowane i stają się Ciałem, które Chrystus wydał, i Krwią, którą Chrystus przelał. Wtedy to wierni mają siebie składać w ofierze Ojcu, z Chrystusem i przez Chrystusa.
  Wracając do naszych poprzednich rozważań o wsłuchiwaniu się w słowa modlitwy eucharystycznej, widzimy, że w momencie przeistoczenia to nie wystarcza. Przychodzi czas duchowego działania, oddania siebie Bogu, wyrażenia gotowości na życie ofiarne dla Boga i dla ludzi. Teraz podczas celebry człowiek oddaje siebie w ofierze, potem w codzienności będzie się uczył składania siebie w ofierze w praktyce. Tak jak uczynił to Chrystus, który wydał siebie na ofiarę w Wieczerniku, a potem w Wielki Piątek oddał swoje życie na krzyżu. Powtórzmy raz jeszcze: udział w modlitwie eucharystycznej – to nie tylko wchodzenie w jej treść, ale również przeżywanie tego, co ta modlitwa wspomina. Na słowa konsekracji klękamy, ze czcią patrzymy na Ciało i Krew Pana, adorujemy Zbawiciela. W tym momencie Mszy mamy iść dalej, łączyć się z ofiarą Chrystusa przez zgodę na swoje ofiarne życie. Wymaga to od nas podejmowania trudu dla Chrystusa, przyjmowania zawsze Jego woli, niesienia codziennego krzyża. Trzeba zwrócić uwagę na przeżywanie mszalnego podniesienia właśnie w tym duchu. Obecny wśród nas Chrystus w swoim Ciele i Krwi wzywa nas do pójścia za Nim drogą ofiary. Wymaga to pogłębionego wychowania do uczestniczenia w Eucharystii, naszej nowej świadomości i duchowej dojrzałości.
  Liturgia i życie
 Dla wielu liturgia to świat obrzędów, śpiewów i modlitw, piękna świątyni i podniosłego nastroju. Świat tak odmienny od tego, który nas otacza i czym żyjemy na co dzień. Dlatego przyciąga człowieka, pozwala mu oddychać innym klimatem, niesie uspokojenie i chwilowe zapomnienie o wszystkim, koi rozlatane nerwy. Tak pojmowana liturgia budzi także sprzeciw, bo wyrywa człowieka z realnej rzeczywistości, daje mu złudzenie zmiany, może go zamykać na potrzeby świata. Jednak pamiętajmy, że troska o drugiego człowieka i jego sprawy należy do najważniejszych. Najlepiej służymy Bogu, czyniąc dobro każdemu potrzebującemu, bo przecież z nim utożsamia się Chrystus. Dwie postawy wobec liturgii od czasu do czasu dają znać o sobie, prowadzą do dyskusji, czasem do nieporozumień. Właściwe uczestniczenie w modlitwie eucharystycznej uczy nas jedynej, poprawnej postawy.
  Liturgia jest nierozerwalnie związana z życiem. W czasie podniesienia, w tym najważniejszym dla nas momencie, jest również obecne życie człowieka ze wszystkimi jego problemami. Jeśli składamy siebie z Chrystusem Bogu Ojcu w ofierze, to myślimy o tym wszystkim, co dla nas trudne i co stanowi nasz krzyż. Przebywając przed Bogiem w tym podniosłym klimacie liturgii, pamiętamy o rzeczywistości ludzkiego życia. Zatem liturgia nie ucieka przed życiem, ale chce człowiekowi dać moc do podjęcia go świadomie i do zwrócenia go, takim jakie jest, ku Chrystusowi. Chce uczyć człowieka łączenia swego codziennego krzyża ze zbawczym krzyżem Chrystusa. Liturgia nie boi się inwazji życia w piękno swych obrzędów, naruszenia wzniosłości. Powiedzmy więcej: liturgia traci coś ze swej autentyczności, jeśli człowiek nie przyniesie Bogu w ofierze swego zwykłego życia. Wtedy liturgia obawia się, że stanie się pustym obrzędem, niewypełnionym treścią. Jeśli człowiek przynosi Bogu swoje życie w ofierze, to wyjdzie z liturgii napełniony mocą, pokojem i łaską. Wniesie te dary w swoją codzienność, która dzięki temu zostanie przemieniona.
 Zawsze w drodze
  Nasze rozważania o uczestniczeniu w modlitwie eucharystycznej dotknęły wielu problemów i zapewne różnie będą odczytane. Jest to zupełnie zrozumiałe, bo przecież każdy z nas inaczej przeżywa Mszę Świętą, inne ma z tym trudności, inaczej też odbiera słowa modlitw, czego innego oczekuje od niedzielnej liturgii. Jednak jedno powinno być nam wspólne: ciągle powinniśmy starać się o pogłębianie swego udziału w liturgii, także w modlitwie eucharystycznej. Ciągle trzeba nad tym pracować, bo przecież jesteśmy ludźmi drogi.

* "Msza Święta” 9/2011, s. 12-15.