Wiemy z własnego doświadczenia, że gdy coś robimy, wytwarzamy, dzieło naszych rąk, myśli jest dobre, bo czynione z sercem. Byłoby wspaniale, gdybyśmy jeszcze umieli żyć w prawdzie, w pokoju, bez swarów i kłótni. Ale nasuwa się tutaj pytanie, skąd brać wiedzę o tym jak żyć, by iść swoją drogą spokojnie, bez większych problemów, bez obrazy Boga, bez zgrzytów z wiarą, nie mówiąc już o zgrzytach w samym sobie.
Mamy wprawdzie kodeksy prawa cywilnego, zasady życia społecznego, przykazania Boże, ale postępowania możemy się uczyć, zagłębiając się w Pismo Święte, uważnie słuchając czytań mszalnych w niedzielę i w tygodniu. To nauki, które opowiadają nam, jak żyli nasi przodkowie, jak byli posłuszni Bogu. Jasne - powiecie - oni mieli łatwiej, bo mieli proroków, żyli w czasach Chrystusa. To prawda, ale my, żyjąc w późniejszym okresie, również możemy powiedzieć, że mamy codzienną możliwość korzystania z nauk Chrystusa, tak jakby On żył wśród nas. Bo i żyje. Jest obecny podczas mszy Świętej, podczas Eucharystii, podczas przemienienia chleba w Święte Ciało.
Odnajdujemy w tych tekstach rady, przestrogi, wszystko, co nam może pomóc podczas wędrówki na tym świecie. Jonasz w dzisiejszym czytaniu przestrzega mieszkańców Niniwy, że muszą przyoblec wory pokutne, aby przebłagać Boga za nieprawości i grzechy. „Niech obloką się w wory - ludzie i zwierzęta - niech żarliwie wołają do Boga!” (Jon 3, 8). Żarliwa modlitwa, z prośbą o dar usłyszenia tego, co nam Pismo święte chce przekazać, wspomoże nasz umysł. Wiemy doskonale, że nasza percepcja zawęża się do obrazu osoby i wprawdzie słowa pobrzmiewają w naszych uszach, ale to, czy usłyszymy, zależy tylko od nas. Nie chodzi tutaj o konkretną osobę, lecz o naszą zdolność rozumienia, rozważania słów usłyszanych lub przeczytanych. Piotr Blachowski