Czy sam Dekalog może być wystarczającym motorem napędowym do czynienia dobra? Może, tylko zależy jak go rozumiemy! Jeśli postrzegamy go jedynie jako dwie kamienne tablice z szeregiem zakazów i nakazów, może być trudno. Lecz jeśli uznamy go za fundament, podstawę naszego działania wobec drugiego człowieka, to zmienia postać rzeczy.
Surowa i katastroficznie brzmiąca dzisiejsza Ewangelia daje nam dość mocno do zrozumienia, że każdego czeka koniec. Nie powinniśmy się łudzić, że jakiekolwiek nasze czyny, słowa i myśli pozostaną niezauważone przez Boga. On wie o wszystkim. Czy to źle? Niekoniecznie, dlatego, że ludzka pamięć nie zapisze wszystkiego, nawet tego, co dobre, a boska już tak.
Wiedzę na ten temat czerpiemy z Biblii. W tym przypadku z pomocą śpieszy prorok Ezechiel, by zapowiedzieć, że Kościół jest Bożą owczarnią, na której czele stoi pasterz - sam Bóg. On sam troszczy się o swoje owce, ale także daje im pełną wolność, by same mogły o sobie stanowić. Dopóki On stoi na czele stada, nic złego nie może się stać. Z kolei myśl św. Pawła w Pierwszym Liście do Koryntian koncentruje nas na tym, że to Chrystus, jako najlepszy władca królestwa, sam przeżywa to samo co ludzie, by być wszystkim we wszystkich. On zna każdego poddanego i jego sytuację.
Gdy w ten sposób popatrzymy na ludzi działających na rzecz Kościoła w ramach Akcji Katolickiej czy na młodych z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, którzy są zawsze gotowi, by być aktywni we wspólnocie wierzących, okazuje się, że pomimo trudności Kościół jest piękną łąką. To bezpieczne miejsce w świecie, gdzie najlepszy Król sam uchyla nam nieba. Sielanka i idylla? Z Chrystusem Królem? Ależ tak!
ks. Karol Iwańczak
źródło: edycja.pl